Radek Rudziński
Coraz częściej słyszę o cudownych modlitwach, które niemalże gwarantują wypełnienie intencji, w której się modlimy. Niektóre długie i wymagające, jak Nowenna Pompejańska, inne krótkie i proste jak "Jezu, Ty się tym zajmij".
Zwolennicy tych modlitw mówią o ich skuteczności, często nazywając je "modlitwami nie do odparcia".
A mi w głowie rodzi się wówczas pytanie: nie do odparcia przez kogo?
Żeby była jasność: czas spędzony na modlitwie jest zawsze cenny, bez względu na to, jaka to modlitwa. Jedni z nas widzą ogromną wartość w odmawianiu modlitwy różańcowej, inni modlą się swoimi słowami, jeszcze inni modlą się językami, trwają w ciszy na adoracji, a matka z jednym dzieckiem na ręku, a z drugim uczepionym u sukni wzdycha tylko "Jezu, prowadź...".
Nie chcę snuć tutaj rozważań na temat wyższości jednych modlitw nad drugimi. Bardziej istotne jest jak do naszych modlitw podchodzimy i czego oczekujemy.
Bo co właściwie znaczy "modlitwa nie do odparcia", lub konkretniej "nowenna nie do odparcia" - jak zwykło się mówić o Nowennie Pompejańskiej?
Czy to znaczy, że kiedy modlimy się inaczej, to Bóg myśli sobie: "Ojej, jaka słaba modlitwa, odeprę ją, nie wysłucham!". Czy Bóg nie wie co jest dla nas dobre, że musimy go o tym przekonywać wielogodzinnymi modlitwami? Czy wobec "nowenny nie do odparcia" Bóg jest bezsilny i mówi "Ależ ta modlitwa ma moc, nie mogę jej odeprzeć!". Czy Bóg jest silniejszy, czy nasze słowa?
Zafiksowani w dzisiejszym świecie nastawieni jesteśmy na skuteczność, na wydajność. Tego się od nas oczekuje w pracy, a nawet w domu, w rodzinie. I te same oczekiwania zaczynamy przenosić na modlitwę i na Boga. Oczekujemy skuteczności. Skuteczności, która przejawia się w realizacji naszych pragnień.
Ale czy jest coś złego w tym, że chcemy spełniać swoje pragnienia? Wydaje mi się, że nie, bo co złego może być w tym, że matka pragnie, by jej dziecko wyzdrowiało, że żona pragnie, by jej mąż przestał pić, że mężczyzna modli się o pracę, by mieć za co żyć i utrzymać rodzinę?
Problem zaczyna się wtedy, gdy zaczynamy wierzyć, że moc jest w samej modlitwie, a nie w Tym, do Którego tę modlitwę kierujemy. Że moc jest w wypowiadanych słowach, w formule, a nie w Bogu. Problem jest wtedy, gdy zaczynamy wierzyć, że konkretna modlitwa ma taką moc, że sam Bóg nie będzie mógł się jej oprzeć. A myślisz, że Bóg chce się opierać naszym modlitwom?
Zapominamy, że Bóg jest Ojcem, kochającym Ojcem, zapominamy, że [...] wie Ojciec wasz, czego wam potrzeba, zanim jeszcze Go poprosicie (Mt 6, 8). Zapominamy, że to, co łączy nas z Bogiem to miłość, to relacja dwóch kochających się osób. I jedyną rzeczą, której Bóg nie może się oprzeć, to miłość do Ciebie, to miłość do mnie, miłość do człowieka.
Szukamy skutecznych modlitw, skutecznych świętych, a czy szukamy relacji z Ojcem?
Z drugiej strony jest wiele świadectw działania Boga w odpowiedzi na konkretne modlitwy. Sam jestem tego przykładem, gdyż moje (kolejne) nawrócenie zaczęło się od bezsilności, w której powierzałem Bogu swoje sprawy i za każdą z nich dodawałem "Jezu, Ty się tym zajmij". Wówczas moje życie zmieniło się w jednej chwili, doświadczyłem takiego działania Ducha Świętego o jakim nie marzyłem. Ale mam świadomość, że to nie moje słowa były tego przyczyną. To raczej Ojciec zauważył gotowość mojego serca i wlał w nie kroplę swojej łaski.
Czy zatem modlić się Nowenną Pompejańską, czy nie? Modlić się słowami "Jezu, Ty się tym zajmij", czy nie? Być może za jakiś czas, gdy te modlitwy przestaną być "modne" usłyszymy o innej, niezwykle skutecznej modlitwie, którą modlił się nieznany wcześniej mnich i znów zyskamy "oręż" w naszych sprawach. Tylko wciąż z tyłu głowy pozostaje pytanie: oręż, przeciw komu?
Modlitwa rozpoczyna się w sercu i zawsze jest odpowiedzią na miłość Ojca. Forma jest mniej istotna, słowa są mniej istotne. Ważne gdzie się zaczyna i do kogo prowadzi.
Ty zaś, gdy chcesz się modlić, wejdź do swej izdebki, zamknij drzwi i módl się do Ojca twego, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie (Mt 6, 6).
Jezu, Ty się tym zajmij! O. Dolindo Ruotolo. Życie i cuda
Joanna Bątkiewicz-Brożek, ks. Dolindo Ruotolo
Pierwsza biografia autora potężnej modlitwy "Jezu, Ty się tym zajmij”. Mistyk. Posiadał przedziwny wgląd w duszę człowieka – napisał ponad 220 tysięcy imaginette, obrazków z proroczym słowem skierowanym do konkretnej osoby. Niezwykle ceniony przez o. Pio, który często odsyłał do niego penitentów.